Pol'and'Rock Festival, Woodstock, Brudstock, Najpiękniejszy Festiwal Świata...
Każdy słyszał o tym wydarzeniu. Opinii tyle, ile ludzi. Często krytykowany za brud, syf, brak organizacji oraz nazywany jest jednym z najniebezpieczniejszych festiwali. A jak jest naprawdę?
DLACZEGO POJECHAŁAM? + moje obawy
Namówiła mnie do tego bardzo dobra znajoma, a ją kuzynka. Bardzo długo się zastanawiałam. Przez moje osiemnastoletnie życie, odkąd pamiętam, chciałam być na tym wydarzeniu i doświadczyć tego, o czym się mówi - miłość, dobroć, ten klimat! Po kilku dniach dałam odpowiedź - JADĘ.
Miałam dwa tygodnie na zrobienie listy rzeczy potrzebnych do zabrania i ogólnego przygotowania się. Ile to było strachu: coś od deszczu, coś od Słońca, coś na komary, coś na namiot (jakby padało), coś do jedzenia, coś do higieny... chwila, czy my się tam w ogóle będziemy myć? Jest tam taka możliwość? Przecież będą tam tłumy, nie ma szans.
W pociągu powrotnym pomyślałam, uśmiechając się: "Martyna, po co ci był ten stres? Gdybym mogła, to cofnęłabym czas i powiedziała samej sobie to i owo oraz porządnie popukała się w głowę".
odpoczynek, bo i upał i zmęcznie
JEDZIE POCIĄG Z DALEKA... NA WOODSTOCK!
Wyjechaliśmy już 31 lipca. Mieliśmy 3 przesiadki, do Kostrzyna z mojej miejscowości jest ponad 200 km. Już podczas podróży zaczęłam doświadczać tej wspaniałej atmosfery, o której tak dużo się mówi. Większość pasażerów jechało właśnie na festiwal, nie było ciężko kogoś takiego rozpoznać - duży plecak, śpiwór i karimata pod ręką, uśmiech od ucha do ucha oraz... piwo;) Oczywiście nie wszyscy.
JAK ZE SPANIEM, JEDZENIEM, MYCIEM SIĘ?
Okazało się, że nie ma z tym żadnego problemu. Były krany z zimną wodą, wręcz lodowatą, ale przy ponad 30 stopniach sprawdzały się idealnie. Można było także wykupić prysznic. Gwarantował on prywatność i ciepłą wodę. 10 zł i siedzisz ile chcesz, byłam tam tylko raz, w dzień wyjazdu, bo bałam się, że rodzice nie wpuszczą mnie do domu ;)
Obozowisko - tak to nazywaliśmy - było w lesie. Nie w głębi, lecz na uboczu, lokalizacja była świetna. Namioty można było rozstawić także na polu, miejsca było pod dostatkiem.
Z jedzeniem inna bajka. Co przywieźliśmy, to mieliśmy - czyli niedużo. Na terenie Woodstocku był Lidl polowy z najpotrzebniejszymi rzeczami. Gdy w czwartek zaczął się festiwal, to kolejki zdawały się nie mieć końca. Dlatego co dzień chodziliśmy na zmianę do Tesco oddalonego o 40 min drogi piechotą. Było także wiele stoisk oferujących ciepłe jedzenie. Zaczynając od popularnych kebabów, hot-dogów, frytek, kończąc na domowych obiadach.
urocze zdjęcie toalet ;)
a tutaj tradycyjne, woodstock'owe danie - bułka z pasztetem ;)
popularne tam jedzeniem z Kryszny;) smakowało lepiej niż wyglądało
"Martyna, a byłaś tam bezpieczna, nie bałaś się?"
Kolejno: tak i nie. Najpotrzebniejsze rzeczy trzymałam w nerce, tj. telefon, dokumenty, pieniądze. Dużo jest opinii. Mówi się nawet o gwałtach, kradzieżach. Skąd się to wzięło? Nie mam pojęcia. Oczywiście, nie zostawiłabym wcześniej opisanej nerki w obcym miejscu nawet na chwilę. Nosiłam ją cały czas ze sobą, ale nie odczuwałam tego strachu, braku poczucia bezpieczeństwa. I nie, nie bałam się. Nie było nawet czego się bać. Pokojowy Patrol był w wielu miejscach, można się było do nich zgłosić. Do tego mnóstwo życzliwych i dobrych ludzi naokoło. Przekonał się o tym mój znajomy, który... zgubił telefon na koncercie. Ba! I co teraz? Z brakiem jakiejkolwiek nadziei poszedł do Biura Rzeczy Znalezionych i wiecie co? Była tam jego zguba!
MAMO, JEST MI TU DOBRZE
Tak jak wspomniałam wcześniej, nigdy nie spotkałam w jednym miejscu tyle cudownych osób. Nie czułam się dziwnie, prosząc obcego człowieka o pomoc, nie zdążyłam mrugnąć, a już ją uzyskałam. Nigdzie wcześniej nie doznałam tyle dobra, a także miłości i czystej, dziecięcej radości.
Przez 6 dni (wtorek - niedziela) czułam się po prostu dobrze. Tak naprawdę cudowne. Można zapomnieć o wszystkich dołujących bzdurach. Tam nawet nie ma na to czasu, nie miałam czasu być smutna.
Cudowna atmosfera, mnóstwo warsztatów, cała masa koncertów. Nawet jak ktoś nie przepada za staniem pod sceną i darciem się, to i tak znajdzie tam miejsce dla siebie. Każdy tam może się odnaleźć.
PRZYSTANEK JEZUS - ZAKOCHAJ SIĘ W JEZUSIE!
Niestety nie mam stamtąd zdjęć, byłam tylko raz ze znajomym. Można tam było porozmawiać z księżmi czy zakonnicami (tak, byli i to nawet w licznej grupie!) o naszych obawach, podejrzeniach albo religii, po prostu. Była także możliwość... wyspowiadania się, naprawdę. Skorzystałam trzeciego dnia z tej opcji ;) Woodstock to nie tylko miejsce meneli, ćpunów i nie wiadomo kogo jeszcze. Oprócz Przystanku Jezus było wiele innych, tematycznych stanowisk.
jako że lubię sztukę i mam jakieś tam doświadczenie - robiłam tatuaże markerem, kto poznaje?;)
Dobra, kończę ten wpis (mogłabym pisać i pisać) podsumowaniem, że Pol'and'Rock/Woodstock/Brudstock jest dla każdego i myślę, że wiele osób powinno tam pojechać. Nie tylko z ciekawości, ale także dla klimatu, koncertów. Warto doświadczyć tych kilku dni, były niesamowite. Jakby wyrwane z życia i przeniesione do innego wymiaru gdzie nikt nikogo nie ocenia. gdzie wreszcie można być sobą.
Macie jakieś pytania? Byliście już na tym festiwalu? Jakie jest Wasze zdanie?
Pozdrawiam, buziaki:*
jak byłam młodsza chciałam jechać na taki festival, teraz już chyba jestem za stara :D
OdpowiedzUsuńNigdy się nie jest za starym ba cokolwiek ;) Zachęcam bardzo!
UsuńJedź dziewczyno! Ja pojechałam z córką, bo się bałam puścić ją samą.
UsuńMam 43 lata. To był mój pierwszy Woodstock i będę na każdym kolejnym, póki zdrowie pozwoli :)
To jest podejście. Trzeba korzystać i nie przekładać tego wyjazdu, to jest warte przeżycia :)
UsuńMusiało być ciekawie:)
OdpowiedzUsuńI tak było! :).
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńCo roku sobie powtarzam, ze w koncu się wybiorę, to może w koncu za rok mi się uda! Chciałabym przeżyć coś takiego <3
OdpowiedzUsuńMiałam podobnie, w końcu pomyślałam: jak nie teraz, to kiedy? Trzeba żyć!
UsuńZ pewnością było to niezwykłe doświadczenie. Też kiedyś chciałam pojechać do Kostrzyna :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie jest za późno ;)
UsuńFajnie, ale tego jedzenia bym nie tkneła :))))
OdpowiedzUsuńA było bardzo dobre i tanie, najlepsze jedzenie na Woodstocku :)
Usuńmam kumpelę która od 10 lat jeździ na woodstok. Natomiast ja nie. Nie dla mnie takie imprezy:)
OdpowiedzUsuńO Woodstocku słyszałam wiele złych rzeczy, ale po przeczytaniu twojego posta nie wiem skąd one się wzięły. Na razie jestem za młoda na pojechanie, ale moze kiedyś. Pewnie jest tam fajna atmosferka, znam dwójkę ludzi którzy jeżdżą chyba na każdy możliwy Woodstock i nadal nie przestają. Buziaki Martyna
OdpowiedzUsuńTakże nie wiem skąd te złe opinie, buziaki!:*
UsuńWydaje się być ciekawie. Kto wie, może jak skończę 18 lat się tam wybiorę? Ciekawa relacja i blog również! <3
OdpowiedzUsuńMiłego dnia!
Gosia
Baardzo zachęcam, dziękuję, również życzę miłego dnia :*
UsuńByłem na kilku edycjach zaczynając od tej w 2012 roku aż do 2016. Każdemu wyjazdowi z Kostrzyna po festiwalu towarzyszył smutek, dlaczego? Bo chciało sie tam zostać jak najdłużej. Nie wiem jak bylo w tym roku bo niestety nie mogłem być (ogladalem koncerty online) ale zawsze ciepło wspominam tamte dni. I człowiek po prostu odcina się od wszystkiego na ten tydzień i zapomina o problemach. I na Woodstock się nie jeździ, tam się po prostu wraca :)
OdpowiedzUsuńPięknie powiedziane, tam się po prostu wraca :)
UsuńNie byłam, ale byli moi znajomi i wrócili mega szczęśliwi :) Zazdroszczę przeżyć :)
OdpowiedzUsuńNie mogę znaleźć gadżetu do obserwowania bloga, fajnie by było gdybyś go zainstalowała :) Wiesz jak?
UsuńDorotko, trzeba rozwinąć menu na górze po prawej stronie :)
UsuńJest taki gadżet;) W telefonach widać go oo rozwinięciu górnego paska, na komputerze jest po prawej stronie ;)
UsuńPozdrawiam
Tam nie byłam ale za to kiedyś bywałam stałym bywalce Off Festival ;) Tam bardziej odnajdowałam sie muzycznie :)
OdpowiedzUsuńDla każdego co innego ;)
UsuńGdy byłam młodsza, i ja bardzo chciałam jechać na Woodstock. Teraz tak naprawdę chętnie pojechałabym na Openera - chyba bardziej uderza w moje muzyczne klimaty :)
OdpowiedzUsuńOpener akurat nie w moich klimatach, ale każdy zawsze znajdzie coś dla siebie;)
UsuńByłam w zeszłym roku (wtedy jeszcze Woodstock). Piękne, cudowne wspomnienia. Tyle zabawy, tyle ciekawych ludzi. Przygody? Oczywiście ale wszystkie bezpieczne, tak jak piszesz ludzie chętni do udzielania pomocy. Dzielą się nawet ze wszystkimi, można pojechać bez niczego i wesprą każdego. Co prawda miłość skończyła się ostatniego dnia przy wsiadaniu do pociągu xD ale to się nie liczy. Ludzie mają różne zdanie. Alkohol no ok jak na każdej imprezie, koncercie, nie chcesz nie pijesz, to na ile szaleństwa sobie pozwolisz też jest zależne od Ciebie. Brudno? Jest strasznie no ale wpuść tyle osób w jedno miejsce. Nawet jak to będzie pielgrzymka to nabrudzą ;p tego nie da się w zupełności kontrolować. No ale wiadomo nie dla każdego ta zabawa. Ja tyko żałuję, że w tym roku nie mogłam jechać :( ale w przyszłym KONIECZNIE! Jeśli się spotkamy zamawiam tatuaż ;)
OdpowiedzUsuńSuper napisane!! I tatuaż zrobię, nie ma problemu :D
UsuńSuper pierwszy post! Za rok powtórka😎
OdpowiedzUsuń:*
UsuńSuper pierwszy post! Za rok powtórka😎
OdpowiedzUsuńNie wiem, skąd ludzie biorą te negatywne opinie. Mnóśtwo moich znaajomych jeździ od pierwszego razu! Teraz są to już na codzień szanowani nauczyciele, lekarze, itd. ale wakacje bez Woodstocku byłby dla nich stracone.
OdpowiedzUsuńDokładnie!
UsuńNigdy nie byłam na takiej imprezie :-)
OdpowiedzUsuńA warto;)
UsuńNie przepadam za festiwalami, raz byłam na jednym dniu na koncercie i te parę godzin mi starczyło. Moi znajomi jednak kochają Woodstock i jeżdżą co roku i co roku wracają zadowoleni :)
OdpowiedzUsuńTakże będę tam wracać:)
UsuńDziękuję, pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuń